No i stało się... Kokos przeżył u mnie prawie dwa lata. Przez ten czas nie sprawiał żadnych problemów. Niestety na początku roku zaczął chorować...
Prawdopodobnie główną przyczyną śmierci kokosa były "zimne stopy" spowodowane awarią ogrzewania w największe mrozy, przez co temperatura w pokoju z kokosem po 3 dniach wynosiła ok 16*C
Konstrukcja mojej doniczki niestety w takich momentach zadziałała na niekorzyść rośliny
Korzenie bez problemu pokonały barierę ze szmatki i te które znajdowały się poniżej były zanurzone w wodzie, co w połączeniu z niską temperaturą spowodowało ich gnicie...
Wszystkie korzenie znajdujące się pod wodą były miękkie, natomiast reszta wyglądała na zdrowe.Po wyjęciu rośliny z bryłą korzeniową w środku doniczki nadal była woda
Po prawie 2 latach w orzechu nadal była woda, która wypełniała ponad połowę kokosa.
Atak przędziorków dodał tylko oliwy do ognia i ostatecznie pożegnałem się z tym kokosem...
Stożek wzrostu praktycznie martwy...
W przyszłym roku planuję powtórzyć projekt bogatszy o doświadczenie, które mam nadzieję pozwoli mi na utrzymanie kokosa zdecydowanie dłużej :)
Drugi kokos miał zapewnione takie same warunki, a dzięki doniczce z normalnym odpływem na dnie nadal rośnie bez problemów :)
No szkoda szkoda :/ Szmat czasu poświęciłeś a tu taki klops. Czyli należy robić normalne odpływy w dnie, tylko częściej podlewać?
OdpowiedzUsuńNo niestety... Spokojnie za rok wrócę do tematu :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że tak - odpływ normalnie na dnie i woda ewentualnie może być na podstawku...
taka konstrukcja jak u mnie możliwe, że sprawdziłaby się w przypadku ogrzewania podłogowego i braku awarii:)
Drugi kokos rośnie bez problemów, jedynie przędziorki trochę mu dokuczają...
OdpowiedzUsuńWielka szkoda. :( Mój kokos znajduje się w doniczce już ok. trzech tygodni, niestety przez zimę i niską temperaturę w ogóle nie rośnie... Nie doświetlam go, czekam na cieplejsze dni i mam nadzieję, że wtedy ruszy. Też będę musiał wywiercić dziurki na spodzie doniczki, by uniknąć zimnych stóp.
OdpowiedzUsuńOj szkoda... Ale przez moje doświadczenia Ty i Inni unikną tego błędu :)
UsuńSpokojnie niedługo ruszy :) dzień jest już 3,5h dłuższy niż najkrótszy dzień :)
Szkoda, widziałam ile czasu energii i pasji poświęciłeś tej palmie. :(
OdpowiedzUsuńNiestety musimy uczyć się na błędach... następnym razem podejdę inaczej do tematu:)
UsuńMam nadzieję, że tą inną metodę opiszesz na blogu :)
UsuńU mnie przędziorki tylko na papryce i mucunie- czyli tam gdzie mają miękkie liście. Chociaż bananowce też cienkie liście a ich nie ruszają.
OdpowiedzUsuńU mnie prawie każda roślinka ma przynajmniej małą kolonię tego szkodnika... Jeszcze trochę i będę mógł użyć mocniejszą chemię :) Teraz stosuje nadmuch parą :)
UsuńMnie kolejny kiełek z kokosa spleśniał i się rozpuścił. To już mój 11 orzech. Ja nie wiem, jak wam wszystkim rosną te kokosy. Ja wszystko robię tak samo, jak Ty i zawsze mam odwieczny problem z pleśnią. Odpuszczam. Straciłam tylko pieniądze na tym projekcie za orzechy, prąd, grzałkę.
OdpowiedzUsuńPleśń powstaje jeśli powietrze stoi w miejscu... no i na pewno brakuje naturalnego słońca, który trzyma w ryzach pleśń...
UsuńOj szkoda go szkoda Grudniu kupiłem sobie palemkę kokosową ale złapała przędziorka więc ją wyrzuciłem pierwszy raz wtedy miałem przędziorka na szczęście nie złapały go inne rośliny próbowałem też z orzecha go wyhodować ale kupiłem jakiś nadgnity od środka kokos - a taki był ładny :/
OdpowiedzUsuńNo niestety nauka kosztuje... dobrze, że nie zaraziłeś innych roślin tym robactwem :) życzę powodzenia, bo to świetne uczucie mieć swojego kokosa:)
Usuń